wtorek, 18 grudnia 2012

"Zbrodnie roślin"

Autor: Amy Stewart
Tytuł: "Zbrodnie roślin"
Wydawnictwo: W.A.B., 2012
Ilość stron: 235
Okładka: twarda

Wszystkie drzewa i krzewy z rodzaju Cerbera są piękne i pachnące, co nie przeszkadza im zabijać. Nawet dym z płonącego drewna uważany jest za niebezpieczny.

Pięknie prezentują się w bukietach, choć wiązanka pachnących konwalii zawiera porcję glikozydów nasercowych zdolnych zatrzymać pracę serca. Cieszą oko na ogrodowych rabatkach, choć popularny tojad zawiera wyjątkowo zjadliwą toksynę wywołującą paraliż. Stanowią ozdobę parków krajobrazowych, a jednak krzak cisu jest tak toksyczny, że pierwszym objawem zatrucia jest zwykle...niespodziewana śmierć. Dają drewno na opał, lecz mało kto wie, jak łatwo zatruć się dymem z płonącej szczapy berbery złocistej lub oleandra. Skwarnym latem oferują błogi cień, jednak leniuchowanie pod drzewem mansenili może zakończyć się nieprzyjemną wysypką. Rodzą apetycznie wyglądające owoce, choć nieopatrznie zerwane wilcze jagody w najlepszym razie wywołują ataki padaczki i halucynacje. Sporządzamy z ich kory lub liści herbatki i napary, traktujemy z naiwnym zaufaniem przekonani, że naturalne jest najzdrowsze, jakby istniały wyłącznie dla zaspokojenia naszych potrzeb. W dużej mierze rzeczywiście tak właśnie jest - całymi latami możemy nie mieć styczności z ciemną stroną potęgi królestwa roślin, jednak należy być jej świadomym, dla własnego dobra. Rośliny zasługują na pełną respektu ostrożność, potrafią nas żywić i leczyć, ale mogą też nas zabijać. Na mnóstwo różnych, okropnych sposobów.

Na ogół pierwszym objawem zatrucia cisem jest niespodziewana śmierć.

Celem niniejszej publikacji nie jest zniechęcenie czytelnika do wychodzenia z domu czy spędzania czasu na łonie natury, ale uświadomienie zagrożeń płynących z kontaktu z przedstawicielami flory, wyzbycia się lekceważącego i naiwnego stosunku do pozornie niewinnych, czarujących zbrodniarzy rodem ze świata roślin. Autorka przyznaje, że nie jest botanikiem, a raczej ogrodniczką zafascynowaną naturą, jej książka zaś nie pretenduje do miana kompendium naukowego czy przewodnika do rozpoznawania trujących gatunków - w tym celu odsyła do bogatej, choć w większości anglojęzycznej bibliografii.
Zbrodnie roślin to zbiór ciekawostek i anegdot wzbogaconych garścią wiedzy z dziedziny biologii, toksykologii i botaniki skupiający się na ciemnej stronie królestwa roślin, prezentujący okazy, które zadają ból, niszczą, odurzają, zabijają na setki różnych sposobów, odkrywający ich małe, mroczne sekrety.

Raflezja kwitnie przez kilka dni i śmierdzi w tym czasie jak gnijące mięso przyciągając padlinożerne muchy.

Amy Stewart uporządkowała zielonych złoczyńców z całego świata w kolejności alfabetycznej dokonując krótkiej, acz treściwej charakterystyki wybranych delikwentów, co ułatwia odnalezienie konkretnego, interesującego nas gatunku. Oprócz tego podzieliła książkę na rozdziały zbiorcze opisujące przestępcze rodziny roślin koncentrując się na ich szkodliwym działaniu. Tytuły rozdziałów przypominają nagłówki z pierwszych stron gazet, mają humorystyczne zabarwienie - w przeciwieństwie do zawartych w nich treści. I tak na przykład "chwasty masowej zagłady" wprowadzą was w mroczny świat najbardziej ekspansywnych roślin, które nie cofną się przed niczym, by zdusić, zatruć czy wyssać konkurencję; "piekielny barman" przedstawi dzieje długiej tradycji napojów odurzających, w których alkohol nieraz był tylko mniej ciekawym i bardziej niewinnym dodatkiem, zaś "śmiertelny obiad" pokaże wam popularne uprawowe rośliny (kukurydza, ziemniak, czerwona fasola), które nieraz goszczą na waszych stołach, a które w szczególnych okolicznościach mogą okazać się - dosłownie - ostatnim posiłkiem.

Gdy kanianka znajdzie żywiciela, owija się wokół niego, wbija weń swe malutkie, grzybkowate wyrostki i wysysa pokarm.

Okazuje się, że możliwości i pomysłowość roślin (i nie tylko, gdyż autorka ujęła w swej publikacji również trujące grzyby, cyjanobakterie i algi) w zadawaniu bólu i zabijaniu jest wręcz nieograniczona, a już z pewnością przekraczająca granice wyobraźni. Nękają nas na różne sposoby począwszy od zwykłego poparzenia pokrzywą po zatrucie daturą prowadzące do śmierci przez uduszenie. Wszystko, co pomiędzy, jest tyleż przerażające, co fascynujące, rośliny atakują na wszelkie możliwe sposoby: werbując do pomocy owady (figowce, akacje), kalecząc skórę źdźbłami ostrymi jak brzytwa (spartyna grzebieniasta), wytwarzając drażniące soki, żywice, czy pyłki wywołujące reakcje alergiczne lub poparzenia (fototoksyczny barszcz Mantegazziego); wbijając kolce, ciernie lub rzepy, strzelając nasionami z siłą, która może wybić oko (laskotnica zwana drzewem dynamitowym). Poznacie bliżej rośliny, które są przyczyną pożarów (eukaliptus wytwarza bardzo lotne olejki eteryczne, a tłuste drzewo produkuje łatwopalną żywicę), wywołują halucynacje, stany lękowe i napady paniki (zatrucie sporyszem, grzybami, roślinami psychodelicznymi), powodują paraliż, śpiączkę, uszkodzenie narządów wewnętrznych, niemotę, ślepotę, padaczkę, poronienia oraz dziesiątki innych, niemniej drastycznych i jakże często prowadzących do śmierci objawów i dolegliwości. Dzięki lekturze tej książki poznacie i takie rośliny, które mają działanie kancerogenne (kokornak), różnymi drogami wprowadzają do organizmu neurotoksyny (sagowiec), trujące aminokwasy, toksyczne alkaloidy (mak lekarski, bieluń dziędzierzawa, tojad) - nikotynę, abrynę ( modligroszek), rycynę (rącznik), strychninę (kulczyba wronie oko), cykutoksynę (szalej jadowity) lub glikozydy nasercowe (naparstnica, konwalia), jak również wywołujące nieznośny ból, który jest w stanie doprowadzić cierpiącego człowieka do samobójstwa (gympie gympie).
W książce Amy Stewart znajdziecie też bardziej niewinne okazy flory: wydzielające odór gnijącego mięsa (dziwidło olbrzymie, raflezja), starych skarpetek (grewilla), palonej gumy (kosaciec cuchnący) lub... intensywny zapach mokrego psa (ciemiernik cuchnący), wywołujące ślinotok (khat) czy mięsożerne (tłustosz, kapturnica).

Tojad, inaczej mordownik, pięknie wygląda w bukiecie, zawiera jednak tak zjadliwą truciznę, ze zdolny jest sparaliżować lub nawet zabić.

Gdyby nie Zbrodnie roślin nie dowiedzielibyście się, dlaczego pewne drzewo w Indiach nazywane jest drzewem samobójców i które rakotwórcze pnącze podawano niegdyś w dobrej wierze rodzącym kobietom, a także jakiej rośliny użył galijski wódz Katuwolkus, by uniknąć losu pokonanego czy też spożycie której rośliny podnosiło wydajność niewolników. Wzbogacicie się o niezwykle przydatną wiedzę na temat tajemnego składnika maści czarownic, zioła, które w kręgach XIX -wiecznej cyganerii nazywano zieloną wróżką czy też pochodzenia ludowej nazwy pokrzyku wilczej jagody. Z pewnością zmrozi wam krew w żyłach świadomość, że sto lat temu marihuana była głównym składnikiem łakoci o wdzięcznej nazwie "arabskie oczarowanie", ziarna kluczyby wronie oko brały czynny udział w sądach bożych, a mięso nieopatrznie upieczone na rożnie z gałązki oleandru może być przyczyną zgonu.

Tylko nasiona rącznika są trujące. Trzy lub cztery mogą zabić człowieka.

Ale i to nie wszystko, co lektura ma czytelnikowi do zaoferowania. W książce nie zabrakło wnikliwych studium przypadków opisujących zbrodnie roślin dokonane na rodzaju ludzkim. W poczet ofiar zielonych zabójców wlicza się sam Sokrates, matka Abrahama Lincolna, uczestnicy ekspedycji Lewisa i Clarka czy też mieszkańcy miasteczka Salem.
Niezwykle przydatnym fragmentem publikacji są rozdziały, którym większą uwagę powinni poświęcić właściciele zwierząt domowych oraz rodzice mający małe dzieci - opisują one bowiem wybrane popularne rośliny ogrodowe i doniczkowe, z którymi kontakt może zakończyć się tragicznie. Zostawiając kota w domu warto więc zadbać o to, by nie miał dostępu do aloesu czy difenbachii, zaś pozwalając milusińskim hasać po ogrodzie zwróćmy uwagę, czy nie pakuje sobie do ust na przykład kwiatu naparstnicy.
Istną wisienką na torcie jest wykaz "trujących ogrodów", botanicznych lub aptekarskich, które można odwiedzić, by bliżej poznać lub na własne oczy zobaczyć zbrodnicze rośliny. Taka podróż z całą pewnością może stać się fascynującą przygodą, a nawet źródłem inspiracji, jak kto woli:)

Wystarczy dotknąć rośliny, by poczuć nieznośny ból, który może się utrzymywać nawet przez rok.

Zbrodnie roślin to wyjątkowo dobra pozycja popularnonaukowa. Cechuje ją rzeczowe i konkretne podejście autorki do tematu, która pisze przystępnie, a zarazem ciekawie i z niewymuszonym humorem, lekkim i gawędziarskim stylem.
Uwagę czytelnika zwraca wyjątkowo piękne, dopracowane wydanie: twarda oprawa w wyrazistych kolorach, stylizowane stronice, a przede wszystkim cudowne, artystyczne, czarno - białe, lecz wyjątkowo szczegółowe grafiki kojarzące się z dawnymi podręcznikami akademickimi autorstwa Briony Morrow - Cribb i Jonathona Rosena.

Jesienią dojrzałe owoce kauczukowca eksplodują z głośnym trzaskiem rozrzucając wypełnione cyjankiem nasiona w promieniu kilku metrów.

Książka Amy Stewart to lektura, którą warto mieć zawsze pod ręką. Można potraktować ją jako zbiór intrygujących anegdot i ciekawostek ze świata roślin, jednak zawarte w niej podstawowe informacje z dziedziny botaniki mogą ustrzec nas przed popełnieniem tragicznego w skutkach błędu. To idealna pozycja nie tylko dla miłośników flory wszelakiej, ale dla każdego z nas; dzielimy tę ziemię z królestwem roślin, warto więc o nie dbać, szanować, korzystać z ich dobrodziejstw, ale nie należy zapominać o ostrożnym dystansie i ograniczonym zaufaniu.

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/116009/zbrodnie-roslin-chwast-ktory-zabil-matke-abrahama-lincolna-i-inne-botaniczne-okropienstwa/opinia/9027381#opinia9027381 


za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B. :)

25 komentarzy:

  1. Książka wydaje się być bardzo ciekawa jednak... trochę się boję że mogłaby rozbudzić we mnie nową fobię... Uczucie zagrożenia w obliczu kontaktu z roślinami, których tak między nami już i tak specjalnie nie lubię ;-) Więc choć recenzja jak zwykle znakomita, tym razem raczej się wstrzymam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. alison2 - ja od podstawówki prowadzę zielnik i już dawno wyzbierałam wszystkie rośliny zielone w okolicy, więc jestem raczej pasjonatką chlorofilu :D Mnie tam obrzydzają tylko te mięsożerne:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Poszłaś za ciosem widzę, po robalach przyszła pora na roślinki :) Przerażajace są te niektóre ciekawostki, ja tak bardzo lubię konwalie :0
    A książki są pięknie jeszcze wydane!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bibliofilka - nie powiem, do roślinek czuję miętę:) Tak bardzo przypadła mi do gustu forma poprzedniej książki i styl autorki, że grzechem byłoby nie sięgnąć po tę lekturę:)
      Konwalie uwielbiam! I kilka innych trujących kwiatów też :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Miałam napisać, to samo, co Bibliofilka :)
      Isadoro, co następnego z tej serii czeka w kolejce? Opis obu książek brzmi intrygująco, ale ja chyba bym zaczęła od roślin, a nad robalami się zastanowiła :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Edyta - no właśnie na tych dwóch książkach seria póki co się kończy, choć nie tracę nadziei, że autorka będzie coś dla nas miała wkrótce w zanadrzu:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. O, zaiste intrygująca pozycja :) Z chęcią ją zakupię: nie dość, że na pewno się przyda, to jeszcze ma ładną okładkę ;) Poza tym uwielbiam wszelkie anegdotki!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cinnamon - te anegdoty bardzo działają na wyobraźnię i są mocną stroną publikacji:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Zamówiłam kilka dni temu obie części i wszy i roślinki:) Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anetapzn - robale bardziej mnie przerażały, niż fascynowały; z roślinkami jest odwrotnie:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. O rany, Twoja recenzja powinna znaleźć się w najlepszych magazynach popularnonaukowych - świetna porcja wiedzy w przystępnej formie.

    Dawno żadna książka nie zainteresowała mnie aż tak. Nie żebym fascynowała się tymi wszystkimi drzewami, kwiatami, grzybami i algami, ale tyle tu ciekawostek, anegdot i frapujących historii, że nie wyobrażam sobie nikogo, kto mógłby przejść obok tej książki obojętnie.

    Chciałam podkreślić, że przywitałaś czytelników naprawdę fascynującym i wciągającym wstępem, ale cała Twoja recenzja utrzymana jest w naprawdę ciekawej formie. Czuję się oficjalnie zachęcona! :)) Chcę poczytać o tych wszystkich zapachach mokrych psów i brudnych skarpetek (rany!), o ludziach, których zabiły niewinne roślinki i - w szczególności - o tym, co czyha na naszych stołach. O zdradliwym połączeniu wódki i orzechów czy pomidorów i ogórków już słyszałam, ale widzę, że tutaj kroi się tego więcej.

    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futbolowa - bardzo dziękuję za miłe słowa, ale nietrudno pisać z takim entuzjazmem, jeśli książka w stu procentach trafia w gust:) Jest w niej taka różnorodność informacji, że nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek poczuł się nieusatysfakcjonowany. A anegdotki naprawdę zapadają w pamięć, już zarzuciłam rodzinkę mnóstwem zbrodniczych historyjek:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Już mi się zaczęły przesuwać przed oczami wizje perfekcyjnych zbrodni popełnionych przy pomocy tych wszystkich trujących, acz niewinnie wyglądających roślin... Wiem, skrzywienie mam, ale aż nabrałam ochoty na tę książkę:-) (Nie planuję nikogo posyłać na tamten świat, tak tylko się zainteresowałam)...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje się ciekawa, ale jednak odpuszczę, bo nie chciałbym się zniechęcać do kwiatów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłośnik książek - tak łatwo Cię zniechęcić? Uprzedzam, że tu mowa nie tylko o kwiatach, ale i drzewach, krzewach, grzybach, glonach...:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. Chyba jednak nie dla mnie ;) Chociaż poniekąd powinnam ją mieć/znać biorąc pod uwagę moje wykształcenie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. "Na ogół pierwszym objawem zatrucia cisem jest niespodziewana śmierć." - można by nawet rzec, że pierwszym i ostatnim objawem. ;);) Ciekawa pozycja trzeba przyznać. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chyba zbankrutuje :) Najpierw kusisz robakami, a teraz roślinami, które zaciekawiły mnie jeszcze bardziej (i nie są tak obrzydliwe). Liczę na jakieś poświąteczne promocje, bo mam wielką chrapkę na obie pozycje. Jeśli "Zbrodnie roślin" są w połowie tak ładnie wydane jak "Zbrodnie robali" to chyba warto się skusić na zakup.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata P - są wydane równie starannie i pięknie prezentują się obok siebie na półce:) Mam nadzieję, że na nich seria się nie skończy:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. matko, wszędzie czekają na nas cisi zabójcy :P Ale miałabym schizę po tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tirindeth - ja miałam schizę po robalach :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  12. Niby wiadomo, że rośliny trujące również istnieją, ale nieco przerażająca jest świadomość, że tych roślin jest tak wiele. Chętnie przeczytam, na pewno dowiem się wielu ciekawych rzeczy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczne:) Już robale mi się spodobały a tu jeszcze roślinki.Niby mniej krwiożercze a tu proszę:D Fajna książka na prezent.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nadal apeluję o wstawienie BuyBoxa na stronę :P i stwierdzam, że zbankrutuję przez Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę, pomyślę ;)
      No rzeczywiście trafiają mi się znakomite lektury! ^^

      Usuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.